#1 2012-02-17 23:42:48

Eldirgran Vehae

Administrator

Zarejestrowany: 2012-02-16
Posty: 14
Punktów :   

Wstęp

Był piękny słoneczny dzień, na rynku w Shire znajdywały się jak zwykle całe tłumy handlujących osób.Małe hobbity obijały się o ludzi, a khazady wypijały całą masę piwa w pobliskiej karczmie.W tym samym czasie, w pobliżu Shire, przez stary las pędził na wierzchowcu Eldirgran Vehae, a tuż za nim cała horda wściekłych i uzbrojonych po zęby mężczyzn. Ni stąd ni zowąd, przed Eldirgranem pojawiła się magiczna karteczka, trafiając go w twarz, na skutek czego stracił równowagę i spadł z konia.Kiedy się ocknął, znajdował się w jakimś obozie zamknięty w drewnianej klatce oplecionej sznurem. Nie daleko przy ognisku ucztowało kilku bandytów, upijając się miodem, wspominali coś o odzyskanym artefakcie. Skrępowany Eldirgran próbując się uwolnić, poczuł jak by go coś ukuło w dłonie. Był to ów magiczny list, który czerpiąc moce od czarownicy wyswobodził mężczyznę. Kiedy wszyscy bandyci zasnęli z upojenia, Eldirgran, korzystając z okazji, wymknął się, kierując swe kroki w stronę Shire.W ten sposób przypomniał sobie o liście.Znajdowała się w nim wiadomość do członków tajemniczej organizacji zwanej Zakonem Mrocznej Chwały*Proszę o pilne przybycie do karczmy w Shire.Z poważaniem Ivrella*-przeczytał szybko Eldirgran, po czym magiczna karteczka zwinęła się z powrotem w mały kwadracik i zniknęła tak nagle, jak się pojawiła. Mężczyzna niezwłocznie udał się na spotkanie.W karczmie czekało na niego już dwóch towarzyszy broni, lekko wypitych, ale w jakże dobrych nastrojach!!*Aen Seidhe i Sirek Dreigan, jak zwykle pełni życia* szepnął do siebie, przysiadając się do przyjaciół. Zamówił rychło kufel piwa, potem drugi i trzeci. Kiedy przyjaciele chcieli zamówić kolejną kolejkę do karczmy zawitała piękna elfka o długich błękitnych włosach. Nie mógł być to nikt inny jak sama Ivrella Santi, najpotężniejszy mag zakonu.Podeszła do towarzyszy i donośnym głosem rzekła*Koniec tego dobrego, na piętrze czeka kilku kandydatów chętnych wstąpić do naszego zakonu. Podejrzewam, że mogą się przydać...* po czym rzuciła na nich czar, który w pewnym stopniu zmniejszył ich odurzenie po piwie.Następnie wymowynymi gestami zachęciła ich, by wstali od stołu i podążyli za nią.
Jako pierwsza ruszyła po schodach na piętro, wierząc, że towarzysze, którzy nie z własnej nieprzymuszonej woli nieco wytrzeźwieli, dotrzymają jej kroku. Raz, dwa, trzy skoki i elfka była już na górze, strój dobierała sobie tak, by nie krępował jej ruchów, więc odrzuciła charakterystyczne dla magów długie szaty na rzecz dopasowanych skórzanych spodni i zwiewnej tuniki. Cóż, gdy zawodziły czary, nie miała zbyt wiele w zanadrzu do zaoferowania przeciwnikowi (prócz pary zatrutych sztyletów), więc zwinność liczyła się nade wszystko. I szybkie nogi, ale ten warunek spełniała genetycznie. Pewnym krokiem zmierzała teraz w stronę jednych z zamkniętych drzwi. Tuż przed nimi zatrzymała się i obróciła, by kompani mogli do niej dołączyć. Z pewnym zniecierpliwieniem westchnęła i przytupując lekko nogą obserwowała jak człowiek, elf i krasnolud (w takiej kolejności) gramolili się po schodach. Uśmiechnęła się, gdy już stanęli przy niej i każdemu posłała rozbawione i troszkę karcące spojrzenie. Mężczyźni... Bez względu na wiek, rasę i profesję tak mało się różnili... Nie mniej darzyła ich szczerą sympatią, a klan umacniał ją do jeszcze silniejszych, rodzinnych uczuć, których nie zaznała zbyt wiele... *Panowie* przemówiła teraz i choć starała się przybrać ważny i oficjalny ton, wyraźnie pobrzmiewały w jej głosie wesołe nuty. Była dziś w iście wyśmienitym nastroju. *Oto pierwszy odzew, odkąd ogłosiliśmy nabór. Mam nadzieję, że wszyscy podchodzimy do tego bardzo poważnie...* Dodała z powątpiewaniem.* W innym wypadku nie zawaham się rzucić na was zaklęcie, które będzie trzymać Was w tym haniebnym stanie trzeźwości umysłu przez cały miesiąc.* Rzucając tą groźbę patrzyła na Sirka, który jakby... pobladł? *Zbadałam wstępnie informacje o tym kandydacie.* Głową skinęła w stronę zamkniętych drzwi, głos nieco zniżyła do szeptu.* To znaczy...* Zawahała się, a na jej twarzy pojawiły się lekkie rumieńce.* Może to niezbyt ładnie, ale pogrzebałam w jego rzeczach, kiedy.... nieważne.*Odchrząknęła.* Tak czy siak musimy ocenić jego możliwości wspólnie * Potem lekko skłoniła głowę w stronę Elda, by pierwszy, jako przywódca ich "watahy", przekroczył próg pokoju.






Eldirgran Vehae(Iselios) & Ivrella Santi


.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.gdynskie-orly.pun.pl www.asgmalbork.pun.pl www.rani-mukherjee.pun.pl www.onlinenaruto.pun.pl www.la2husaria.pun.pl